Dlaczego wziąłem udział w projekcie „Ekspert Przez Doświadczenie”? Jakimi kierowałem się potrzebami i motywami, aby podjąć działania w tym obszarze? Jako pacjent nie miałem pomocy terapeutycznej pomimo tego, że ZUS odprowadzał z mojej niewielkiej renty składkę na ubezpieczenie zdrowotne i w ramach tego ubezpieczenia pomoc mi przysługiwała. Oczywiście oferta terapeutyczna była i z takowej skorzystałem, ale po 4 sesjach u psycholog na NFZ trafiłem do szpitala psychiatrycznego na oddział dzienny. Pomoc otrzymałem dopiero, gdy za nią zapłaciłem w gabinecie prywatnym. Dopiero wówczas psycholog zaczął robić to, czego potrzebowałem i oczekiwałem. Tak wyglądała sytuacja 15 lat temu. Czy coś się od tamtej pory zmieniło? Na szczęście tak. Można wyliczyć osoby, które obecnie zajmują się chorymi psychicznie. Są to: lekarz, psycholog, terapeuta, pielęgniarka, opiekunka społeczna, asystent rodzinny, pracownik socjalny, a teraz dołącza do nich ekspert przez doświadczenie. I co oni robią po kolei
- lekarz stawia diagnozę medyczną i przepisuje leki
- psycholog robi testy i stawia diagnozę psychologiczną
- terapeuta prowadzi chorego wg szkoły, w której sam się szkoli
- pielęgniarka chorego pielęgnuje
- opiekunka społeczna chorym się opiekuje
- asystent rodzinny choremu asystuje
- pracownik socjalny załatwia sprawy materialne, finansowe itp.
- ekspert przez doświadczeni towarzyszy w zdrowieniu.
Można postawić zarzut, że takie podejście rozparcelowuje chorego na części, a ponieważ jest on już i tak zdezintegrowany przez proces rozpadowy, więc czy jest jakaś z niego korzyść. Otóż jest i to spora. Mamy zespół profesjonalistów, z których każdy odpowiada za wybrany obszar życia, zdrowia, czy też funkcjonowania chorego i to jest dobre. Sprawdza się. Taki model jest paradoksalnie stymulujący, terapeutyczny i rozwojowy. Gdy 25 lat temu spędzałem życie w swoim pokoju zamknięty przez chorobę, zastanawiałem się, jak można pomóc komuś takiemu, jak ja. Terapia indywidualna, w której mamy relację jeden na jeden (chory – terapeuta) oraz grupowa (grupa chorych – jeden bądź dwoje terapeutów) nie wchodziły w grę, ponieważ są nieskuteczne. Przyszło mi wówczas do głowy, aby odwrócić proporcje. W centrum procesu terapeutycznego postawić chorego, z którym pracuje grupa profesjonalistów z różnych dziedzin, co automatycznie wzbogaca, różnicuje profil leczniczy. I takie rozwiązanie jest obecnie na świecie wprowadzane, z czego bardzo się cieszę. Ale pojawia się następne pytanie, po co włączać jeszcze EPD? Odpowiedź jest bardzo prosta. Ma on jakościowo inny kontakt z chorym, nawiązuje go o wiele szybciej i łatwiej i jest to kontakt na innym poziomie. Dla profesjonalistów chory psychicznie jest w dalszym ciągu jedną wielką niewiadomą. Widzą w nim zupełnie coś innego niż EX-IN, ponieważ są ograniczeni własną specjalizacją. Starają się dopasować chorego do posiadanej wiedzy, a on za nic w świecie nie chce tego zrobić. EPD jest tego balastu pozbawiony, bo patrzy na chorego przez pryzmat własnych doświadczeń, a nie przez formułki, jakie ma zapisane w głowie. Oni nie muszą sobie pewnych spraw wyjaśniać, gdyż rozumieją się intuicyjnie. I to jest właśnie ta nowa jakość, jaką EPD wnosi do procesu leczenia. Miejmy nadzieję, że EX-INi na stałe zagoszczą w systemie środowiskowej opieki zdrowotnej, ponieważ wzbogacają i to znacznie ofertę terapeutyczną.
Tomasz Ferenc