Terapeuta stwarza przestrzeń w sobie, by widzieć pełnię drugiego człowieka.
Kiedy patrzę na jabłko lub pomarańczę, oceniam ich jakość na podstawie tego, co widzę. Dostrzegam powierzchowność – cienką skórkę, która czasem wygląda zachęcająco, przyciąga pięknem barw i swoją nieskazitelnością. Czasem jednak jest uszkodzona przez jakieś czynniki zewnętrzne, zniekształcona, odpychająca. Pod powierzchownością, pod tym, co zewnętrzne, czasami brzydkie, czasami ładne, czasami odpychające kryje się wspaniały, soczysty, smakowity miąższ. Wszyscy wiele razy doświadczaliśmy tego...
Każdy owoc skrywa w swojej głębi jeszcze jedną, najistotniejszą rzecz – potencjał życia i doskonałości – pestki. Tu, w tych niepozornych drobinkach, zawiera się cały potencjał ogromnego, dojrzałego, doskonałego drzewa wraz ze wszystkimi owocami. Tak więc mamy cieniutką skórkę, obfity miąższ i cudowny potencjał – pestki. Jednak bardzo często w życiu dostrzegamy i koncentrujemy się na powierzchowności, tej cienkiej skóreczce, nie dostrzegamy istoty, potencjału życia, potencjału doskonałości. Tego, co najistotniejsze nie zauważamy powierzchownym spojrzeniem.
Kiedy patrzę na człowieka, mój wzrok sięga tylko powierzchowności – jego osobowości, przekonań, stanu psychiki i ciała, jego usytuowania w społeczeństwie. To jest ta cienka skórka. Czasem jest ona odpychająca, ma zapach bezdomności, czasem jest schorowana lub zniekształcona fizycznie, czasem przeżywa kryzys psychiczny, czasem nie może odnaleźć się w społeczeństwie, czasem doświadcza wykluczenia społecznego. Tym jest ta cienka skórka. Pod skórką kryje się miąższ – tożsamość duchowa człowieka. To, co jest zawsze nieskazitelne, zawsze doskonałe, zawsze zdrowe – to, co jest pełnią. Tu nie sięga wzrok powierzchowny, ale komu uda się dotrzeć do tej głębi człowieka, może zobaczyć pestki – ten cudowny potencjał życia, potencjał doskonałości, potencjał pełnego zdrowia – doskonałe drzewo, które zawiera w sobie wszystko. Potencjał, który niezależnie od wyglądu skórki, jest taki sam w każdym człowieku.
Widzieć pełnię człowieka, to zdawać sobie sprawę z jego duchowej tożsamości.
Kiedy odsłania się ten potencjał? Im bardziej jestem świadomy siebie, im głębiej sięgam świadomością w siebie, im więcej odkryłem i poznałem w sobie, im prostsze i bardziej szczere są moje relacje z sobą samym, tym bardziej staję się dla innych, tym pełniej mogę ich zrozumieć, tym bardziej mogę im pomóc. To właśnie świadomość siebie i prostota relacji mają prawdziwą moc uzdrawiania. Im głębiej sięgam w siebie, tym głębiej będę widzieć drugiego człowieka.
Wojciech Malinowski